Archiwum 17 maja 2009


Rozdział 5
Autor: asklepios
Tagi: smutek   kobieta   żal   zgłoszenie   pizzeria  
17 maja 2009, 19:04

sniegNic nie mogło być gorszego od tego dnia.Obudziła się, poszła do sklepu i była w siósmym niebie, ale zachwilę wszystko zaczęło się walić.Teraz kiedy wszyscy są szcześcliwi, kiedy zbliża się Sylwester i Nowy Rok, kiedy ludzie się radują i są to ich najszczęśliwsze dni, kiedy palą się kolorowe lampki, które pięknie odbijają się w śniegu ona idzie przez śnieg, bez czapki tylko w futrze z ponurą miną.Nie mogło być gorszego dnia.Dnia, w którym wreszcie będziesz wolny, a potem jakby znowu zostajesz zmuszony do pracy w domu, nikt cię już nie kocha i tylko wydaje rozkazy i cię nienawidzi.Taki to był dzień dla Anastazji.Tego wieczoru kiedy śnieg już przestał padać, a ona zostawiała ślad po swych butach na żywym, białym dywanie, szła tam właśnie dlatego.Szłaby tam i tak w tym dniu jednak coś by się wtedy różniło.Siostra nadal by ją kochała i nie była po stronie wrednej Belli.Macocha, nie wiadomo, bez przerwy jest na nią zła.Ale w każdym razie byłaby szczęśliwa.Szła by tam z zapiętym i dobrze nałożonym futrem, miała by na głowie czapkę i rzaden z przechodniów nie zwracał by jej uwagi, żeby się zapięła.Oczywiście i tak by mile odpowiadała na:"Dobry wieczór".Ale czasami wszystko może się zmienić.Płaszcz był, gdyż wszystko było takie jakie teraz opisuję, rozpięty i niedbale założony, włosy plątały się od wiatru, a każdy znajomu z miasteczka mówił:

-Zapnij się i załóż czapkę.Przeziębisz się jeszcze.-Ona i tak nie zwracała na to uwagi.Nic nie odpowiadała.O tym jak się czuje informował innych jej wyraz twarzy.Każdy od razu przestawał udzielać rad i smutno odchodził.Ale zaraz znów od razu zapominał o niej i rozmawiał z przyjaciółmi.Gdy by szła szczęśliwa, albo, jak jest teraz, szła smutna, ważne jest dokąd szła.Zmierzała do pizzerii "Dominium", aby oddać zgłoszenie.Jej niby "matka" kazała to zmazać.Oczywiście była nie zadowolona, kiedy zobaczyła, że Anastazja uzupełnła to ołówkiem.Inaczej wszystko poszło by po jej myśli i Anastazja poszła by i po drugie zgłoszenie, wróciła do domu, uzupełniła je i szła znowu, ale do pizzerii.I zgłoszenie uzupełniła Tatiana zgodnie z wolą macochy, a troche Tani, która teraz obraziła się na Anastazję.Anastazja teraz idąc przez śnieg, wieczorem, myślała, że straciła już siostrę na zawsze.Ale smutne rozmyślania skończyły się.Przed nią stała już mała, ale elegancka pizzeria "Dominium", która zapraszała swymi migoczącymi, czerwonymi literami.Drzwi miała także obramowane drewnem, a w środku wstawiona szyba jak w sklepie.Anastazja nawet nie zastanawiając się pewnie otworzyła drzwi.Przecież jej życie straciło już swój sens.

-Dzień dobry-przywitała ją ciepło jedna z kelnerek w krótkim, czerwonym fartuszku.Wnętrze było bardzo przytulne i przyjemne.Osób było nie zadużo i nie za mało.Stoliki także były drewniane, a wszędzie unosił się ciepły zapach pizzy.Anastazja na nowo się uśmiechnęła.-Mam tu zgłoszenie-podała je kelnerce-Proszę poczekać-kelnerk przyjęła kartkę-zawołam szefa-Poszła i otworzyła małe drzwiczki na zaplecze.Anastazja rozejrzała się.Jakie przyjemne miejsce na prace, a ona je straciła.-Tak?-zapytał jakiś gruby głos.To był szef.Wiadomo.Miał czarne włosy i brode.Uśmiechnął się dobrodusznie.-Czy to pani jest-zajrzał na kartkę-Tatiana Nowikowa?-Nie to moja siostra.-Dobrze zostaje przyjęta.Przeczytałem jej zgłoszenie.Niech przyjdzie jutro na 8.00.Do widzenia!-odwrócił się i wszedł do małych drzwiczek.Anastazja popatrzyła na kelnerkę i odwróciła się do wyjścia.

-Do widzenia-powiedziała i wyszła na dwór.Poczuła ogromny żal.Mogła pracować, tutaj w miejscu gdzie pełno jest miłych i dobrych ludzi.Ona, już nie Anastazja lecz jakby "Kominiuszek" będzie pracować w domu, własnym domu, gdzie powinno być pięknie, dobrze i każdy odnajdywał by tam szczęście, w jej przypadku ciągle ktoś będzie jej coś kazał zrobić.Z siostrą mało będzie się widywać, jeśli jeszcze siostra w ogóle ją kocha, a macocha i Bella stały się jeszcze gorsze i okropniejsze.Ten dzień wydał by się szczęściem w nieszczęściu, gyby nagle nie wyrosła przed "Kominiuszkiem" jakaś pani.Nie była zbyd bogato ubrana.Miała na sobie tylko futro przypudrowane śniegiem.Stała tak przed pizzerią.Wyglądała jak by na nią czekała.

-Może wyda ci się to dziwne, ale nie martw się-pierwsza odezwała się kobieta-Mam tu zgłoszenie do hotelu.Znasz go na pewno...-Kim pani jest?-przerwała jej Anastazja.-Zwykłą kobietą mieszkającą w tym bardzo pięknym na zimę misteczku.-Przepraszam, ale nigdy nie spotkałam takiej osoby, która myśli, że szukam pracy.-Bo ty jej szukasz-Anastazja słysząc słowa kobiety uważniej się jej przyjżała.Coś było w niej znajomego.-Zauważyłam twój smutek, a ponieważ mam zgłoszenie o pracę do hotelu myślałam, że tobię bardziej się to przyda.-Bardzo dziękuję, ale nie mogę tego przyjąć.-Dlaczego?-To nie jest ważne.-Radzę ci to wziąść-kobieta podała Anastazji kartkę.Anastazja popatrzyła na nią i na kobietę i przyjęła "podarunek".-Do widzenia-szybko się pożegnała i poszła nie oglądając się za siebie.To co, że miała kolejne zgłoszenie.Na pewno będzie tak jak teraz.A skoro nie bęzie teraz kogo wysłać macocha na pewno podrze go na kawałki.Jak bardzo by chciała żyć jak normalny człowiek.Ozdabiać dom świecidełkami, śmiać się z rodziną, pracować w hotelu.Ale dom się zbliżał.Dlaczego zawsze, gdy do niego wracała od pewnego czasu zaczęły przeszywać ją ciarki.Dlaczego?Dlaczego?...